Ford Transit Custom

Szukając optimum

SamochodyTesty

Written by:

W mojej karierze zawodowej, jakkolwiek mało urozmaicona by ona nie była, przytrafiło mi się kilka momentów zmieniających pogląd i postrzeganie pewnych rzeczy trwalej niż mogłoby się początkowo wydawać. Żeby nie być gołosłownym…

Lat już prawie dziesięć temu podpisałem umowę o pracę z firmą tworzącą najogólniej mówiąc gry komputerowe. Nie mam tu na myśli masowego szajsu na komórki, ale prawdziwe gry (naraziłem się własnie co najmniej kilku osobom). I nie, nie miałem absolutnie nic wspólnego z siwym gościem wycinającym w pień Bogu ducha winne stworzenia. To z czym jednak miałem do czynienia to graficy. I chociaż ja grafikiem nie jestem i nie bylem, to mój ówczesny przełożony o dziwo tak. Do dzisiaj nie bardzo to rozumiem. Dużo mógłbym powiedzieć o tym co się działo w tym okresie, ale z wyjątkiem parkingu pod biurem nie miało to nic wspólnego z motoryzacją. Więc nie na temat. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim ów przełożony powiedział kiedyś, że nie da się znaleźć optimum zdrowo najpierw nie przesadzając w obie strony. Niby niewiele znaczące zdanie, ot, prawie oczywisty frazes, ale trochę za często o nim zapominamy.

Również w przypadku motoryzacji. Pomińmy na chwilę ludzi, którzy nie wsiądą nawet na motocykl mniejszy niż litr bo intuicja im podpowiada, że 200 koni to optimum. Po pierwsze nie chcę się denerwować a po drugie jest bardziej typowe, przewijające się stwierdzenie, które idealnie obrazuje sytuację. A brzmi ono…

„Potrzebuję większego auta”.

Tylko co to znaczy? Z jednej strony, że moje obecne auto nie zapewnia mi już potrzebnej wewnątrz przestrzeni. Z drugiej, jakie auto mi to zapewni, nie rujnując jednocześnie kieszeni zużyciem paliwa i problemami z parkowaniem na zapchanych w ząbek ciasnych uliczkach pod moim nowo wybudowanym przez dewelopera blokiem. Czy np. Volkswagen Passat, będzie wystarczająco większy niż moje Polo czy już za duży?

Zamiast sprawdzać, czy Passat to ten upragniony święty Graal i czy za chwile nie okaże się jednak wciąż minimalnie za mały – lepiej zdefiniować co jest za duże a co za male i pomiędzy tym szukać optimum.

Na przykład Ford Transit Custom.

Niepozorne, zbudowane na bazie jednego z najpopularniejszych dostawczaków auto do przewozu w sumie 9 osób. Przestrzeni oferuje tyle, ze chyba żadna istota ludzka nie nazwie go za ciasnym. Kojarzycie te olbrzymie SUVy, które maja trzeci rząd siedzeń? Gdy go rozłożymy miejsca w bagażniku zostaje mniej więcej tyle co w Fiacie 500. W Transicie wystarczy go spokojnie na 100 litrowa walizkę podróżną. Dla każdego pasażera. Nikomu nie będzie brakowało miejsca na nogi czy ramiona a wsiadanie w zasadzie na dowolne z miejsc jest łatwe i w miarę wygodne. Do tego wielkość całości pozawala upchać w tym aucie pokaźną ilość schowków. Oprócz miejsca na duży plecak w siedziskach foteli są specjalne miejsca na 0.5 litrowe puszki napojów energetycznych, wkomponowane w kokpit! Genialne.

Do tego momentu można by jeszcze pomyśleć, ze jest to świetna alternatywa jako auto dla pokaźnej rodziny. Otóż wcale nie…

Przede wszystkim ilość miejsca wewnątrz wymaga dużej ilości miejsca na zewnątrz. Auto ma jakieś 5 metrów długości, 2 metry szerokości i tyle samo wysokości. Wybranie się tym po zakupy w mieście to udręka. Parkingi podziemne często bywają za niskie a miejsca parkingowe za ciasne. Pomimo świetnej widoczności w przód, na boki i na dachy okolicznych aut, manewrowanie tym mamutem to wątpliwa przyjemność.

Relatywnie słaby (130km) silnik zapewnia akceptowalne osiągi tak długo jak auto jest w miarę puste. Duży moment obrotowy 2.2 litrowych diesli robi swoje i pali, jak na ten gabaryt, nawet akceptowalne ilości paliwa. Przyjemność z jazdy? No raczej nie. Tym bardziej gdy do całości dodamy jeszcze jeden aspekt – zawieszenie z dostawczaka. Wysokość nadwozia to jedno. Volvo XC40 pomimo swojego wyrostu prowadzi się lepiej niż niejedna niska osobówka. Transit niestety nie. Komfort resorowania, wybieranie nierówności i ogólne poczucie tego co dzieje się z pojazdem jest po prostu bardzo słabe. I w przeciwieństwie do klasycznych aut – im mniej załadowany tym gorzej się prowadzi.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze aspekt ekonomiczny. Za egzemplarz wyposażony na poziomie średnio bogatej fiesty (klimatyzacja, czujniki parkowania, infotainment z AndroidAuto etc) trzeba zapłacić w okolicy 200 tysięcy złotych. Nawet pomijając ogólny gabaryt jakoś nie potrafię usprawiedliwić tej ceny. Tym bardziej, że jakość materiałów użytych do wykończenia wnętrza wyraźnie zdradza korzenie auta. Wspomniana fiesta bije pod tym kątem Transita na głowę. Na pewien plus można zaliczyć fakt, że nawet jeżeli poszalejemy z opcjami to cena urośnie tylko o około 20% w porównaniu do najtańszej wersji. Niestety związane jest to z relatywnie skromnym wachlarzem tego, co można jeszcze do auta zamówić.

Podsumowując: tak, sprawdziłem za Was i możecie wierzyć mi na słowo – jeżeli zaczyna brakować Wam miejsca w Volkswagenie Polo, to Ford Transit Custom jest dla Was za duży… Nie dziękujcie 🙂

Za to ja dziękuję za uwagę,
GnK

PS. Nie, nie uważam, że Polo jest za małe i nie, nie kupiłem Passata.

PS2. Transita też nie…

PS3. Dostępna w sprzedaży jest też wersja, ekhm, SPORT. Oprócz silnika o mocy 185 km posiada sportowe ospojlerowanie i czaderskie czarne pasy na masce.

PS4. Lepiej żeby to co pakujecie do Transita było chociaż trochę antypoślizgowe. Standardowa walizka z ABSu jeździ po podłodze bagażnika jak po lodowisku.

previous arrow
next arrow
Shadow
Slider

Comments are closed.