Mazda MX-5 (ND)

Mokry sen…

SamochodyTesty

Written by:

…dwudziestolatka. I, pomimo, że mam już prawie dwa razy tyle lat na karku, również mój. Dlatego ten wpis nie będzie obiektywny (a któryś był?).
Miata od 30 prawie już lat buduje naokoło siebie pewien kult. Rzesza wpatrzonych w to auto jak w malowane wrota wyznawców nie pozwoli powiedzieć na nią złego słowa. Przy każdej okazji jak mantrę powtarzają hasła typu „balans„, „prowadzenie„, „radość z jazdy„, „stosunek mocy do masy” i tak dalej. Jeżeli tyle osób to powtarza z takim zacięciem, to przecież coś w tym musi być, prawda? Dałem się złapać na ten hype.
Aż w końcu, ładnych kilka lat temu, miałem okazję pojeździć chwilę miatą NC w wersji parchatej (PRHT). I delikatnie mówiąc… nie zachwyciła mnie. Pomijając, że nie do końca się w niej mieściłem (musiałem albo zwinąć się w kulkę albo wystawiać głowę ponad szybę, żeby widzieć drogę) to zdecydowanie brakowało jej mocy. Wolnossąca dwulitrówka zwyczajnie pozostawiała niedosyt. „Nie o to w mx-5 chodzi!„. Wiem. Ale też nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że po prostu mazda nie miała w magazynie nic mocniejszego. Do tego nie pamiętam, żeby prowadziła się jakoś wybitnie. Ot, zwykłe, porządne auto z dobrze zestrojonym wielowahaczowym zawieszeniem z tyłu.
Jak wspomniałem, było to już kilka lat temu. I chociaż wysilam się ile mogę to nie pamiętam tej mechaniczności, precyzji i feedbacku jakich oczekujemy od auta sportowego. To nie ma być ford fiesta tylko niższy, bez dachu i bardziej cool. Auto sportowe nie powinno izolować kierowcy od pracy żadnego ze swoich komponentów. Komfort cierpi na tym niemiłosiernie, ale jak ktoś szuka małego wygodnego pojazdu – to ford chętnie sprzeda Wam na przykład właśnie fiestę.
Dlatego ze sporym dystansem podszedłem do obecnej, czwartej już generacji emikspiątki. Zwłaszcza, że w dniu premiery nie uważałem jej za specjalnie urodziwą. Czas jednak zadziałał na jej korzyść i muszę przyznać, że na żywo prezentuje się naprawdę dobrze. I jest tycia. Krótsza niż jakakolwiek miata przed nią. Krótsza, niż jakakolwiek inna produkowana obecnie mazda. Ciekawe czy zmieściłaby się w kieszeni…
A jak jeździ?
Obłędnie.
Po pierwsze w żadnym momencie nie odczułem braku mocy. Wręcz przeciwnie. Zacząłem rozumieć po co w ofercie jest wersja z półtoralitrowym silnikiem. Dwulitrówka (o identycznej jak poprzednik mocy) świetnie brzmi i idzie jak zła. Inaczej zestopniowana skrzynia biegów, większy moment obrotowy i tej mazdzie już nie brakuje oddechu. Do tego dochodzi wrażenie jazdy ze znacznie większą prędkością niż faktycznie. Zapowiadany na ten rok wzrost mocy o jakieś 25 koni zrobi z tego auta rozrabiakę z krwi i kości…
O tym jak to się pięknie i precyzyjnie prowadzi w zakrętach nawet nie będę się rozpisywał. Za tą cenę nie da się kupić nic, co prowadziłoby się lepiej. A nawet za sporo większe pieniądze również. Koniec kropka. Do tego wersja soft-top (i tylko ta!) ma wyjątkowo radosny ogonek. Trochę za dużo gazu na wyjściu z zakrętu i mazda zamiata tyłem. Za każdym razem. W sposób, który nie napędza stracha, ale na deszczu lepiej nie wyłączać kontroli trakcji.
A co najważniejsze – wrócił ten piękny, sportowy duch samochodu. Auto nie odcina kierowcy od żadnych informacji. Kierowca wie doskonale co dzieje się z każdą śrubką w aucie i po jakim gatunku bakterii właśnie przejechał. Jest szorstkie, twarde i całość pracuje w ten cudownie mechaniczny sposób. Niniejszym ogłaszam więc, że miata wróciła na listę moich top-3 motoryzacyjnych marzeń.
Dziękuję za uwagę,
GnK
PS. Jeżeli zamierzacie użytkować to auto cały rok, mazda oferuje urokliwą wersję RF. Twardy dach i dodatkowe 40 kilo nie odbierają jej specjalnie dynamiki (jeździłem obydwoma wersjami nadwozia). Ale niech Was ogień piekielny pochłonie, jeżeli zdecydujecie się na automat. Wtedy już lepiej kupcie fiestę.
PS2. Fotel pasażera jest jedynym miejscem do odłożenia telefonu w zasięgu ręki, ale będziecie go szukać po każdej przejażdżce. To auto nie ma nawet znamion praktyczności. Jeżeli kogokolwiek to interesuje…PS3. Kilka miesięcy po napisaniu tego tekstu miałem okazję znowu przejechać się NC. Wciąż daleko jej do ND, ale chyba byłem trochę niesprawiedliwy…

2 odpowiedzi do “Mokry sen…”

  1. Świetny tekst – jedynie informacja o używaniu cały rok jest nieprawdziwa – jeżdżę soft topem cały rok i nie mam nawet parkingu podziemnego, ani tym bardziej garażu. Dach spokojnie to znosi – nie ma na nim śladu, nic nie cieknie itd. Oczywiście zaimpregnowałem go zaraz po zakupie, ma wystarczyć na 2 lata.

  2. A co do praktyczności – wystarczy zamienić torby podróżne na miękkie siatki na duże zakupy i można pojechać na 3 tygodnie wakacji – sprawdzone miesiąc temu. Zakupy dla rodziny na tydzień wchodzą z luzem z 2 sklepów + zgrzewka wody. Na autostradzie jechało mi się tak samo fajnie i szybko jak biturbo dieslem, którym jeździłem wcześniej – jedyne potrzebne są nauszniki chroniące słuch – mieszczą się idealnie w schowku między fotelami na tylnej ściance. Trakcja w zimie jest świetna – LSD + genialne ESP pozwalające na ciut zabawy.
    To mój jedyny samochód – jako samochód rodzinny służy wspomniana w tekście fiesta żony. Jednak 99.5% moich podróży samochodem nie wymaga więcej niż 2 miejsc w samochodzie.
    Tak, ten samochód, z soft topem, jest mega praktyczny. Plus przestałem chorować – nie wiem czy to kwestia hartowania (top down nawet zimą po mrozie), czy też nie używania klimy (nawet do 29-30 st C jadąc da się ogarnąć komfort bez zimnego nawiewu… o ile słońce w pełni nie wali prosto w głowę).

    BTW Witam w klubie mx5 🙂