BMW 518d (F10)

Hajsem po oczach

FelietonySamochodyTesty

Written by:

Nie jestem motoryzacyjnym ignorantem. Wręcz przeciwnie. To moja pasja. Do pojazdów mechanicznych podchodzę w sposób, jak to ostatnio usłyszałem, bardzo emocjonalny. Jestem też inżynierem, więc potrafię docenić kunszt ludzi stojących nawet za detalami takich rzeczy jak, dajmy na to, auta.
Dlatego ucieszyłem się na wiadomość, że przez kilka dni będę jeździł (bardziej musiał, niż chciał, ale jednak) ledwie rocznym BMW 518d. Auto klasy wyższej średniej, limuzyna dla prezesów i dyrektorów a nie dla zwykłego zjadacza chleba jak ja sam. To nic, że jest to najsłabszy dostępny diesel w ofercie, i że wyposażenie jest tak ubogie, że co drugie Clio wyjeżdżające w 2016 roku z salonu miało bogatsze. TO NIE WAŻNE! Ważne, że to dalej luksusowa limuzyna marki premium, za cenę ponad 200 tys złotych! Będę czerpał garściami i chłonął motoryzacyjną nirwanę, na którą nie będzie mnie stać. A do tego wszystkiego  postoi jeszcze chwilę pod domem – sąsiedzi nie prześpią co najmniej jednej nocy 🙂
Po zajęciu miejsca za kierownicą czarnej jak noc bawary, magia marki zaczęła działać jeszcze zanim ruszyłem z miejsca. Za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć do czego służy dźwignia po prawej stronie kierownicy, kolegów z pracy zamiast pozdrowić częstowałem wyciągniętym środkowym palcem, komentowanie wydarzeń na drodze zamieniło się w puszczanie wiązek w kierunku pod-kierowców. A co najlepsze – przestały mnie obowiązywać przepisy drogowe! Mogłem jeździć gdzie chciałem, z jakimi chciałem prędkościami i zawsze miałem pierwszeństwo. Taaaak, o to właśnie chodziło…
No dobra, ale żarty na bok. Niech mi ktoś proszę wyjaśni natomiast – dlaczego ktoś to kupuje? Bo jedyny argument jaki mogę znaleźć to nieodparta potrzeba poczucia prestiżu i pokazywania wszystkim naokoło, że ma się hajs.

Wiem, zgrzeszę, ale pozwólcie, że porównam 518 z innym autem, z którym niedawno miałem do czynienia. Oplem Insignia 2-giej generacji (2017). Nie dlatego, że jest jakaś szczególna czy wyjątkowa: równie dobrze możecie podstawić tu dowolne inne, nowoczesne auto tej klasy. Klasy średniej. Nie wyższej średniej a właśnie średniej. Dlaczego akurat z autem o numer mniejszym? Dlatego, że mniejsze to one już nie są. Insignię i F10 dzieli dosłownie 5 mm długości. Tak tak, pół centymetra. Tyle co jedno malutkie przetłoczenie na zderzaku. Przez ostatnie 20 lat samochody bardzo urosły (np. obecne Polo jest większe niż Golf mk IV). BMW chyba tego nie zauważyło. Auta, które powinny konkurować z serią 3 są już przestronniejsze i większe od serii 5.To samo tyczy się wnętrza. Wygląda jak lekko odświeżona wersja kokpitu wyciągniętego gdzieś z końca ubiegłego wieku. Co więcej, jakość wykonania specjalnie mocno od Oplowskiej nie odstaje (pominę kwestię tego co będzie za kilka lat) i ta bawarska też ma swoje słabe strony. Kilka chwil zajęło mi zamontowanie klapki schowka przed selektorem biegów na swoje miejsce…

Technologicznie może nie powinienem porównywać auta wychodzącego w 2016 z produkcji z takim, które do tej produkcji właśnie weszło – ale zawsze mi się wydawało, że to o numer mniejszy Opel powinien gonić pod tym względem BMW a nie odwrotnie.
Nie zrozumcie mnie źle. To jest porządne, solidne auto. Ładnie wygląda, 8-śmio biegowy automat jest po prostu świetny a całość wystarczająco przestronna i komfortowa. Tylko… wydając 200 tys na auto czułbym się oszukany, że jest ono lekko zacofane i gorzej wyposażone niż o połowę tańszy Opel. Sam prestiż nie jest dla mnie tyle warty. Ale co kto lubi.
Dziękuję za uwagę,

 

GnK

One Reply to “Hajsem po oczach”

  1. […] opinię o BMW znacie. Jak nie to najpierw zapraszam o tu. Tak, jestem trochę negatywnie nastawiony do marki. Natomiast stare powiedzenie mówi, że tylko […]