Yamaha Tracer 900 GT

Wstyd przed Ryśkiem GT

MotocykleTesty

Written by:

Dzisiaj będzie krótko.

Zupełnym przypadkiem wpadła w moje ręce Yamaha Tracer 900 GT. Jeżeli nie czytaliście jeszcze mojego wpisu o bazowej wersji Tracera albo po roku z haczykiem nie pamiętacie już co w nim było – nadróbcie to proszę teraz. Większość się nie zdezaktualizowała. Oto link: Wstyd przed Ryśkiem

Już?
Świetnie.

Czym jest wersja GT? W największym skrócie to taki przejaw mody ostatnich lat w spełnianiu życzeń klientów i wyciąganiu z ich portfeli całej dostępnej gotówki. Z uwzględnieniem tego, że może być jej do dyspozycji różna ilość. Jeżeli popatrzymy kilkanaście lat do tyłu (i zignorujemy istnienie wersji „S” w gamie modelowej Ducati :)) to jedyne w czym mogliśmy przebierać decydując się na konkretny model motocykla to kolor. Z rzadka występowały wersje wyposażone dodatkowo w ABS – przekleństwo wyboru! A dziś? Większość motocykli mamy dostępnych w odmianie bazowej i tej bardziej dopasionej. Czasami i one dzielą się jeszcze na bardziej terenowe, bardziej turystyczne, bardziej do miasta czy bardziej na tor. Wystarczy rzucić okiem na gamę modelową Triumpha Tigera 800. Chyba nikt nie był się w stanie w niej połapać, bo wraz z nowym modelem 900 ograniczono liczbę wersji do… zaledwie siedmiu. I nie inaczej zaczyna to wyglądać w ostatnim czasie u Yamahy. Motocykle sportowe i nakedy po kolei dostają swoje lepiej doposażone i bardziej zaawansowane wersje SP albo M, a turystyki – GT.

Czym więc różni się Tracer 900 GT od Tracera 900? Kilkoma dodatkami.

Najbardziej w oczy rzuca się (oprócz standardowych kufrów oczywiście) kolorowy wyświetlacz wskaźników. Nie jest specjalnie duży i niestety obsługa do najbardziej wygodnych nie należy (to „wciskalne” kółko jest okrutnie wręcz malutkie i trudne do wyczucia w rękawicach). Ani też do najbardziej intuicyjnych. Rzutem na taśmę podobno łapię się już jako pokolenie Y. Czyli jestem osobą, której obcowanie z technologia przychodzi naturalnie ale nie jestem wychowany od kołyski ze smartfonem. Nie potrzebuję instrukcji obsługi do tego typu rozwiązań i po kilku chwilach wiem już co i jak i gdzie. Przynajmniej takie miałem o sobie zdanie dopóki Yamaha udowodniła mi, że jestem w błędzie. Zrozumienie jak obsługiwać elektronikę Tracera chwilę mi zajęło. Zbyt długa chwilę jak na mój gust. Owszem, wygląda to zdecydowanie nowocześniej niż kokpit w wersji bazowej, ale ze względu na rozmiar i obsługę niekoniecznie jest to duzym plusem.

Dalej mamy odrobinę elektroniki dbającej o nasz komfort – Quick Shifter i tempomat. O ile tym drugim pobawić się nie miałem specjalnie gdzie na naszych drogach krajowych, to QS przydaje się chociażby ze względu na charakter silnika. Trzycylindrowa dziewięćsetka to całkiem mocna jednostka i odpowiednio potraktowana potrafi szybko przemieszczać Tracera pomiędzy dwoma punktami, ale… właśnie odpowiednio traktowana. Moto jest wyraźnie szybkie w górnym zakresie obrotów i tylko tam. Jeżeli jedziemy spokojnym, turystycznym tempem i przychodzi nam ochota, żeby dynamicznie coś wyprzedzić – możemy się zdziwić. Redukcja o bieg lub dwa w tym przypadku jest wręcz obowiązkowa i tak długo jak pamiętamy, że mamy QS pod lewą stopą – zdecydowanie łatwiejsza.

Po trzecie mamy lepsze zawieszenia. I to akurat szybko czuć. Aura i brak wersji bazowej pod ręką nie pozwoliły mi sprawdzić na własnej skórze o ile lepsze, jednak na nierównych drogach zachowywały spokój i swoją pierwotną kompozycję. O podstawowym Tracerze nie mogłem tego napisać.

Wisienką na torcie są podgrzewane manetki i tego chyba nie trzeba zachwalać nikomu, kto jeździł motocyklem w chłodne, jesienne dni. Warte każdej ceny 🙂

Właśnie. Cena. Tracer 900 „nie GT” to wydatek około 46 tys. złotych. Jeżeli doliczymy do tego fabryczne kufry (2 tys. z haczykiem sztuka) to różnica w cenie do wersji GT kurczy się do mniej niż 5 tysięcy złotych. Czy warto? Jeżeli 40 litrów na bagaże Wam wystarcza, to moim zdaniem zdecydowanie tak. W innym przypadku rachunek robi się bardziej skomplikowany a odpowiedź mocno niejednoznaczna.

Dziękuję za uwagę,
GnK

PS. W dalszym ciągu uważam, że do turystyki taki charakter jednostki napędowej pasuje średnio. Jest mało zrelaksowany i moc nie jest dostępna na każde skinienie dłoni. Ale to tylko moje zdanie 🙂

PS2. Z tym wyświetlaczem TFT motocykl owszem wygląda nowocześniej. Dzisiaj. Ekrany ciekłokrystaliczne niestety wizualnie starzeją się zdecydowanie szybciej niż analogowe. O ile o wygląd motocykla za 10 lat się nie boję, to kokpit może już lekko trącić myszką…

PS3. Tak, wiem, BMW Motorrad wzorem producentów aut daje możliwość dowolnego konfigurowania wyposażenia motocykla i to nie tylko w zakresie dokręcanych akcesoriów. Więcej o tym niedługo na GnK.

PS4. …jeszcze mnie powodów, żeby wstydzić się przed Ryśkiem 🙂

previous arrow
next arrow
Shadow
Slider

Comments are closed.